Przysięgam, że gdyby
nie groziło mi więzienie, z chęcią bym tego debila ukatrupiła, poćwiartowała, a
następnie szczątki te wywiozła w mej ogromnej, zielonej torbie podróżnej, aby
zostawić je gdzieś w okolicach fińskich lodowców na pożarcie reniferom.
Finlandia jest piękna. Czyste, rześkie powietrze dociera do
mych nozdrzy, a ja mam ochotę skakać do góry z radości, że odkryłam ten jakże
uroczy kraj
Co nie zmienia faktu, że przyszłam tu przede wszystkim po
to, by odpocząć, a moja kochana komórka, która nieprzerwanie dzwoni gdzieś w
kieszeni mojej bluzy, skutecznie mi to uniemożliwia. Przekleństwo, które
wydobywa się z mych ust, jest niczym w porównaniu z tym, kogo imię widzę na
wyświetlaczu.
Bartuś.
Starannie pomalowanym na rdzawy brąz paznokciem stukam w wyświetlacz
mojej Lumii, zastanawiając się, co mam teraz począć. No bo z jednej strony –
chcę spokoju, ale z drugiej – nie odebrać, gdy dobija się do mnie mój
przyjaciel, to też trochę źle. Wzdycham ciężko pod nosem, a następnie szybko,
by się przypadkiem nie rozmyślić,
przenoszę palec na fioletowy napis ‘odbierz’.
- Bartek. – mówię na przywitanie nieco bezbarwnym głosem,
mrużąc przy okazji oczy, bo to fińskie słońce jest nieco upierdliwe. Oczywiście
w tym samym momencie uświadamiam sobie też, że on nie ma zielonego pojęcia o
moim niezwykle spontanicznym wyjeździe.
Gdzieś tam w głębi duszy stwierdzam, że Bartuś jest dość
wkurwiony. Chyba na mnie. Przełykam ślinę, próbuję się skupić i wymyślić
jakieś dobre usprawiedliwienie, ale niestety nigdy nie byłam w tym mistrzynią,
więc w końcu jestem zmuszona się podać i niewyraźnie, tak cicho, by chłopak
mnie nie usłyszał, mruczę:
- U Roksany.
Prawdopodobnie liczę na to, że pozostanie on na tyle słabo
wyspany i wypoczęty, że przestanie drążyć temat, odpowie tylko ‘aha’ i się
rozłączy. Przynajmniej tak zawsze dzieje się po każdym jednym zgrupowaniu,
ponieważ pan Kłusek jest wtedy zbyt bardzo zmęczony i nieogarnięty.
Co jednak z tego, skoro teraz najwyraźniej analizuje wszystkie
zgromadzone fakty? Nigdy tego nie robił, więc widocznie czas na to najwyższy, bo
myślenie raczej nie boli. Tylko dlaczego do tego niezwykłego wniosku doszedł akurat
teraz?- Twoja siostra wróciła? – pyta zdziwiony, a ja słyszę jak coś przeżuwa między zębami (pewnie jakieś jabłuszko czy coś w tym rodzaju, bo przecież to skoczek, więc musi dbać o dietę).
- Nie. – odpowiadam szybko – Ja jestem w Finlandii.
Słyszę, jak biedny chłopak mało nie udławił się swoim
jedzeniem (czymkolwiek by ono nie było).
Czekam chwilę, rozglądam się dookoła siebie, natrafiając wzrokiem na
niedaleko usytuowany parking samochodowy, a następnie kręcę z politowaniem
głową. On naprawdę powinien się bardziej ogarnąć, jeśli myśli o jakimś ożenku
czy coś, bo - jakby nie patrzeć – w
końcu któraś z jego panienek obrobi go z kasy zupełnie
- Gdzie?! W jakiej znów Finlandii? Czyś ty, dziewczyno na
rozum upadła? - jestem niemalże pewna,
że krzyki Kłuska na pewno słyszy starsza pani z uroczym biszkoptowym labradorem
na smyczy.
Mimo wszystko uśmiecham się pod nosem. Cały Bartuś. Kiedyś
też taki był – stanowczy, nieco wybuchowy i porywczy. Mój najlepszy kumpel,
moja krew.
- Dlaczego wyjechałaś bez ani jednego słowa? - pyta w końcu, a ja wyczuwam w jego głosie
niemałe zmartwienie. No tak, jakżeby mogło być inaczej, przecież jak Angela
czegoś z nim nie uzgodni, to on zaraz na głowie staje ze złości, a para mu
bucha wszelkimi otworami cielesnymi. Cud, że włosy nie zapaliły mu się nigdy
niczym jakaś pochodnia z czasów dinozaurów. Na dodatek foch tego człowieka jest
zupełnie niewytłumaczalny. Pamiętam jak
się poznaliśmy – wpadłam na niego na środku zakopiańskiego chodnika, a jego
elegancką koszulkę z postaciami z Pokemonów umazałam swoją kremówką. Mieliśmy
po osiem lat. Oczywiście jaśnie panicz najwyższej godności wielce się obraził,
gdy nie przeprosiłam, ale z wysoko podniesioną głową (bo był ode mnie jakieś
prawie trzydzieści centymetrów wyższy) oświadczyłam, iż: ‘ Może to on jest gigantem, ale ja jestem królową gigantów i to mi
należą się przeprosiny oraz odkupione ciastko’.
Jak się okazało, miesiąc później, moja mama zaczęła pracować w
jednym biurze z jego mamą. No i przyjaźń babska została zawiązana. Po pewnym
czasie pan Kłusek dał się przebłagać (tak, tak, pamiętam te stare czasy, gdy
zaoferowałam mu lody brzoskwiniowe…). No i jakimś cudem - ku uciesze naszych najukochańszych
rodzicielek, które nadal planują nam góralskie weselicho – staliśmy się
przyjaciółmi. A że nasza znajomość codziennie był znaczona mnóstwem siniaków,
ran i blizn, bo byliśmy (i chyba jesteśmy) parą rozbrykanych bachorów,
to inna sprawa.
- Angela, pytałem o coś.
No tak, człowiek już w ciszy nie może starych czasów sobie
powspominać, tylko mu niereformowani ludzie przeszkadzają. Strzepuję z mego
krótkiego, czarnego kozaczka, jakiegoś zagubionego robaczka, który pewnie spadł
na mnie z drzewa, pod którym siedzę.
- Powiedzmy, że trochę mi się śpieszyło. Przepraszam. – to ostatnie dodaję już tylko
po to, by mieć święty spokój, ale wiem, że to nie ten typ, którego pozbędę się
aż tak łatwo, szybko i przyjemnie. Za dobrze go znam, by być aż tak naiwną.
- Co on ci zrobił? -
pyta momentalnie, a mi staje serce niemalże w centralnej części gardła,
ponieważ absolutnie tego pytania się nie spodziewałam. Natychmiast w
żyłach czuję szybciej pulsującą krew.
I choć w pierwszej chwili nie miałam zamiaru komukolwiek
zwierzać się z tego, co się stało, mówię:
- Zdradził mnie z dziwką.
Oczywiście nie chcę słyszeć wykładu typu: ‘A nie mówiłem, że to drań i oszust?’, więc
szybko przerywam połączenie, a następnie wyłączam telefon. Jasne, mam
świadomość, że jak już wrócę, to Bartuś mnie zabije. Ja to wszystko wiem, ale
raczej powinien zrozumieć, że nie chcę teraz o tym rozmawiać; nigdy nie czułam
nic specjalnego do tego idioty, co nie zmienia faktu, że mnie wkurwił. I to tak
na ekstra.
Z ciężkim sercem podnoszę się z miejsca, na którym wygodnie
jeszcze przed chwilą mi się siedziało i postanawiam wrócić do mieszkania. Dobrze, iż jedna Roksana mnie rozumie i nie pogoniła mnie jakąś ręcznie
robioną miotłą oraz widłami, gdy tylko stanęłam na jej progu.
Kochana siostrzyczka.__________________________
Lubię to opowiadanie. Mam na nie pomysł. Fajny pomysł.